środa, 24 października 2012

Sezon 2012 na maxiskuterze

sterownik grzanych manetek
Sezon 2012 stał u mnie pod znakiem skutera. Maksiskutera. Odkąd sprzedałam Hondę CBF 600 i kupiłam Hondę Forzę 250 nie brakowało mi specjalnie mocy, ani osiągów motocykla. Przelotna przygoda z maksiskuterem okazała się nie taka przelotna. Jednym z powodów przesiadki na skuter były warszawskie remonty generujące większe niż zazwyczaj korki, zaś drugim był niski apetyt mojego dwukołowca na coraz droższą benzynę: wynik 3,2 litra w trybie mieszanym uważam za bardzo satysfakcjonujący. Dla porównania CBF 600 nie schodziła poniżej 5,6 l., a przy dynamicznej jeździe potrafiła żłopać tyle co przeciętny samochód klasy B.
gniazdo 12V
Szybko przekonałam się, że nie trzeba mieć motocykla, by czerpać radość z dwóch kółek, co więcej, automatyczna skrzynia biegów (z opcją przełączania na tryb manual), duży schowek pod kanapą, karta zbliżeniowa, czytelny, bogaty wyświetlacz oraz ABS rozpieściły mnie do tego stopnia, że w przyszłości rozważam zakup motocykla oferującego przynajmniej część wygód, jakie daje maxiskuter, a w ogóle to nawet w razie nabycia motocykla nie zamierzam pozbywać się mojej Forzy.

Ostatnio doposażyłam ją w kilka udogodnień takich jak: podgrzewane manetki, gniazdko 12V, a także motokoc Tucano Urbano, uchwyt Biologic na iPhone'a no i last but not least, sprawdzony w CBF-ie stary dobry, acz nowy, kufer Givi Maxia E55 w wersji lux ;-) czyli zdalnie otwierany z pilota i z wbudowanymi światłami stopu.
Tucano Urbano Termoscud R050
Na początku trochę się śmiałam z tego pilota do kufra, ale gdy kilka razy objuczona zakupami nie musiałam grzebać kluczykiem w zamku, tylko wystarczyło, że nacisnęłam przycisk pilota, a kufer otwierał się niczym sezam przed Ali Babą, doceniłam tę opcję i stwierdzam, że naprawdę się przydaje.

A2 w drodze do Poznania
W tym roku nie miałam okazji do dalekich podróży, tylko raz wybrałam się do Poznania. Szczerze mówiąc bałam się, że małe kółka skutera znacznie obniżą komfort jazdy w dłuższej trasie. Na szczęście moje obawy się nie potwierdziły, a jedyne czego mi brakowało to odrobiny więcej mocy, bo rozbujanie się na autostradzie do 135 km/h nie należało do najłatwiejszych zadań na 250-tce :-) Większym problemem okazała się walka z bocznymi podmuchami wiatru w chwili mijania ekranów dźwiękoszczelnych i dużych pojazdów. Poza tym Forza dawała sobie nieźle radę, a nocny powrót z Poznania (obróciłam w jeden dzień) umilały mi grzane manetki. Irytującą sprawą natomiast było puszczanie mi po oczach długimi przez jadących z naprzeciwka kierowców, którzy próbowali mnie przekonać, że przepaliła mi się jedna świateł mijania. Tymczasem w Forzie, podobnie jak w innych nowszych Hondach, pomimo iż reflektory rozmieszczono symetrycznie, jeden odpowiada za światła mijania, a drugi za długie. Tak więc w następnym sezonie poproszę elektryka o poprawienie tego tak, aby światła mijania paliły się symetrycznie.
przejażdżka z gipsem ;-)


Sezon chwilowo się dla mnie skończył, kiedy złamałam sobie kość śródstopia (nie, nie na skuterze) i zagipsowali mnie na miesiąc. Nie powstrzymało mnie to jednak przed dalszą jazdą na dwóch kółkach ;-)

Teraz na szczęście gips jest już zdjęty, a piękna złota jesień wprost zachęca do jazdy skuterem, zwłaszcza teraz, gdy został doposażony w motokocyk , który doskonale grzeje podczas jazdy.