sobota, 30 maja 2009

Jazda w deszczu

Dzisiaj po wczorajszym przeuroczym ognisku na mojej działce (oczywiście w towarzystwie motocyklistów), postanowiłam pojechać kawałek z kolegą w stronę Warszawy. Kilkanaście kilometrów za Wólką, zaczęło kropić, a Wolkan zjechał na pobocze i oznajmił, że musi założyć kombi przeciwdeszczowe. Ja nie do końca świadoma sytuacji postanowiłam zaczekać i jechać dalej. Wtedy zapytał czy na pewno chcę jechać dalej i wskazał czarną ścianę deszczu przed nami. Na takie warunki byłam zupełnie nieprzygotowana, więc pożegnałam się i zawróciłam. Niestety, wbrew moim oczekiwaniom deszcz szybko mnie dogonił i wróciłam kompletnie przemoczona. Kurtka, spodnie, rękawiczki... Sucha były jedynie głowa i skarpetki. Kurtka (OJ Desert) posiada co prawda membranę przeciwdeszczową i podpinkę ocieplającą na chłodniejsze dni, ale... obie wypięłam, bo dwa dni wcześniej jeździłam po Wawie w niemiłosiernym skwarze, do tego stopnia, że musiałam odpiąć rękawy. Wniosek - bez membrany, a już na pewno bez kondomiku (który został przy drzwiach...) nie ruszam się z domu - zwłaszcza, kiedy zapowiadają deszcze.
No dobra, na kurtkę i spodnie mogę założyć kondomik, a co z rękawiczkami? Woreczki foliowe? Może to jest myśl.
Oby w trasie do Rumunii za często nie padało.

poniedziałek, 25 maja 2009

Nie piszę, znaczy jeżdżę :)

Dość długa przerwa na moim blogu spowodowana jest oczywiście aktywnością w sezonie motocyklowym. Jeżdżę i nie starczy już czasu na pisanie.
W ostatnich tygodniach zaszły pewne zmiany co do planów wyjazdowych na 2oo. Norwegia w tym roku przerosła mnie czasowo i finansowo. Sąsiad jedzie w innym składzie, ale obiecał zdać szczegółową relację z podróży, która może mi się przydać (oby!) w przyszłym roku. To nie znaczy bynajmniej, że w tym roku całkowicie rezygnuję z dalszej trasy na moto. Urodziła się nowa koncepcja i wydaje się, że całkiem realna: trasa transfogarska, czyli motocyklem do Rumunii.
Na razie mamy trzy dziewczyny (dla odmiany!) na trzech moto. Liczymy, że dobije do nas ktoś jeszcze, żeby było raźniej. Wyjazd 15 sierpnia - w moim przypadku dzień później - po koncercie Madonny na Bemowie ;-) a wracamy 31.

Planujemy jechać do Rumunii przez Słowację i Węgry, a wracać przez Austrię zahaczając o Wiedeń. Okazuje się, że podobnie jak w przypadku Norwegii, Rumunia jest również dość popularna wśród motocyklistów - nie tylko endurowców. Widziałam relację człowieka, który po rumuńskich bezdrożach gnał do Bułgarii na... MZ 251 (!) Respect.

Można powiedzieć, że dzięki wcześniejszym przygotowaniom do wyjazdu na Nordkapp, ja i "srebrna szczała" jesteśmy niemal w pełni gotowi do wyjazdu.

Kurtka OJ Desert Atmosphere
Najświeższe nabytki to: kurtka O.J. Desert przeznaczona do jazdy w cieplejszym klimacie (jak sama nazwa wskazuje); a także komplet sakw i tankbag ixona - sakwy X-Twin po 27 litrów, tankbag - 26 l. Testowane ostatnio w deszczu (mają pokrowce przeciwdeszczowe).

Do zakupienia został jeszcze wałek na namiot i karimatę i może wyższa szyba turystyczna ze spoilerem.
Przed podróżą planuję wstawić hondzię do Motoristy na drobiazgowy przegląd i zamontowanie gniazdka do zapalniczki i chyba dokupię zapasowy łańcuch. Ale z tym to się jeszcze poradzę mechaników.
A tu kilka linków do innych wypraw motocyklowych do Rumunii:

http://maju.i365.pl/ta/wyprawy/2007rumunia/relacja.html
http://www.odyssei.com/pl/travel-article/2300.html
http://www.akcent.pl/motoalbum/romania/5droga7c/index.html
http://www.africatwin.strefa.pl/rumunia.html
http://przewodnik.onet.pl/1199,1660,1550156,0,0,histria_i_kaliakra_czyli_motocyklem_po_rumunii_i_bulgarii,artykul.html

I wreszcie relacja niezwykle inspirującej pary Oli i Jurka (wychowanków Pro-Motora), którzy obecnie objeżdżają cały świat (http://www.worldonbikes.pl/):

http://www.motocyklistki.pl/artykuly-reportaze-wywiady/motocyklistki-w-podrozy/137-w-krainie-sasow-i-szeklerow-motocyklem-po-transylwanii