środa, 28 września 2011

Nowe kółka

No tak, cała ja. Poszłam dziś do Motoristy przysiąść się do PCX 125 z zamiarem rychłego zakupu. Kiedy się tak przymierzałam, jeden z klientów zaczął wybrzydzać, że 125-tka to maleństwo, że w ruchu ulicznym średnio daje radę i że po 600-tce na pewno szybko się udręczę. No ale ja wciąż swoje, że ma system Stop&Stop, że oszczędny, że mało miejsca zajmuje no i że wreszcie cena przystępna. Na koniec stwierdziłam, że gdyby była chociaż dwusetka, na przykład Honda Forza (popularna na Zachodzie i w Azji), to bym wzięła od ręki. Na to Grzesiek wyskakuje zza kontuaru i mówi "Jak nie ma, skoro jest?!" "Jak to jest?" pytam. No tu stoi, rocznik 2009, kupiony w kraju, pierwszy właściciel. Zdębiałam. Rzeczywiście, na środku stał większy od PCX maxiskuter z piękną wysoką szybą i wyglądał jak mniejsza wersja Hondy Silverwing. Grzesiek zaproponował mi jazdę próbną, ale najpierw musiał mi wytłumaczyć jak zmieniać tryb automatyczny na manualną zmianę biegów. Na początku jechało mi się topornie, cały czas bałam się, że się przewrócę, bądź co bądź nieprzyzwyczajona do jazdy skuterem. Ale już po kilkuset metrach i po pierwszej nawrotce na ciasnej uliczce ogarnęłam Forzę i doszłam do wniosku, że to bardzo przyjemna maszyna. Nawet nie wiem, kiedy na liczniku pokazało się 80 km/h. Jak na 250-tkę, bardzo zacny sprzęt. Warto dodać, że pod kanapą kryje 63-litrowy schowek zdolny pomieścić co najmniej dwa kaski, a pod kokpitem kolejne dwa dość przestronne schowki. Cena wyższa niż za PCX, no ale mimo iż to dwulatek, to w końcu dwa razy większa pojemność i na dodatek w super stanie. Po telefonie do domu decyzja zapadła i w sobotę odbieram moje nowe dwa kółka.

Motocykl to wprawdzie nie jest, ale skoro i tak miał być skuter na przeczekanie, to niech to chociaż będzie konkretny sprzęt, którym można śmignąć nawet poza miasto (wreszcie Joey nie będzie się wściekać, że nie może za mną nadążyć na swojej Virażce 250 - szanse będą wyrównane ;-) ).
A tak się się prezentuje najmłodszy członek rodziny. I co ważniejsze kolor jest ten sam, więc mój srebrny kask będzie nadal pasował :)

Honda Forza 250

wtorek, 20 września 2011

Umarł król, niech żyje...?

Nadeszła ta chwila, kiedy trzeba się było rozstać z wiernym rumakiem, póki jeszcze był w na tyle dobrym (by nie rzec świetnym!) stanie, żeby mógł dać wiele radości nowemu właścicielowi.
Ja zaś zachodzę w głowę jaki następny? Pomysłów mam sto na sekundę, chociaż czuję typowe dla zodiakalnej ryby rozdarcie między zamiłowaniem do jazdy w stylu easy ridera (Honda Shadow, Drag Star), a jazdą w każdym terenie - w tym celu wiadomo, musi to być motocykl enduro. Mój wybraniec enduro pochodziłby niewątpliwie spod znaku białoniebieskiej szachownicy z serii GS. Ale czy to będzie 800 czy 1200 pokaże czas i okoliczności. Kiedy testowałam 650-tkę, doszłam do wniosku, że po CBF ma stanowczo za mało mocy.
Tak czy inaczej pomimo zarzekania się, że następny motocykl będzie nówką-salonówką, wychodzi na to, że jedyna nówka jaką chwilowo mogę sobie zafundować to:

Honda PCX 125

Bardzo oszczędny skuter Hondy z systemem Start&Stop - idealny do miasta, ale przede wszystkim o pięknym, jak na 125-tkę wyglądzie, przypominającym raczej maxiskutery, niż wszystkie chińskie i koreańskie "kibelki" jeżdżące po naszych ulicach.

A co do motocykla - przyszły sezon pokaże. Może trafi się jakaś doskonała okazja i będę miała na czym pojechać na przyszłe wakacje.