niedziela, 6 lutego 2011

Nowy rok, nowe zmiany

Rok 2010 przebiegał raczej w aurze "za mokro na moto" lub "za gorąco na moto". Na początku ub. sezonu doposażyłam moją Hondzię w podgrzewane manetki firmy Oxford:

Sprawdziły się w czasie kwietniowo-majowego wyjazdu do Pragi, a następnie do Austrii, kiedy w drodze powrotnej do Polski dopadł mnie zimny deszcz i musiałam się dogrzewać w łapki. Okazały się również przydatne podczas październikowego wyjazdu do Berlina, kiedy na autostradzie pojawiły się płatki śniegu, a temperatura spadła do około zera.

Przed hotelem w Pradze

Manetki Oxforda mają 4-stopniową regulację. Przy średniochłodnej temperaturze np. latem w nocy, w zupełności wystarczyło nastawienie na 30% i wtedy uważałam, że i tak dość mocno grzeją, jednak w październiku (kiedy zaczął sypać śnieg) musiałam nastawiłam je na 100%. Ale najważniejsze jest to, że skończyło się dogrzewanie rąk na postojach od gorącego silnika. Teraz zatrzymywałam się tylko po to, by zatankować i ewentualnie rozgrzać się gorącą kawą.

Po wyłączeniu silnika manetki automatycznie się wyłączają, więc ryzyko rozładowania akumulatora na postoju praktycznie nie istnieje.

Co innego gniazdo 12V do ładowania GPS czy komórki. U mnie niestety ładuje nawet na postoju i tym sposobem ktoś z hostelu, w którym się zatrzymałam w Berlinie, najprawdopodobniej podładował sobie jakieś urządzenie i rozładował mi akumulator (a może to było złośliwe działanie, bo zaparkowałam - za zgodą recepcjonisty - na podwórzu, gdzie wieczorami przesiadywało przy piwie wielu młodych ludzi).


Przed wyjazdem do Rumunii - sierpień 2009
Kolejna inwestycja w moto to były boczne stelaże Givi. Po wycieczce do Rumunii uznałam, że sakwy mają szereg ograniczeń:
Jak widać na zdjęciu, prawa sakwa, pomimo iż jest dość mocno podciągnięta do góry, niemal "opiera się" na rurze wydechowej. I rzeczywiście, w podróży troszkę się nadpaliła od bliskiego kontaktu z gorącym wydechem. Druga sprawa to łatwość dostępu do zapakowanych rzeczy. Ze względu na bezpieczeństwo zarówno podczas jazdy jak i postoju, sakwy były zabezpieczone ekspanderami i kłódeczkami. Tak więc szybki dostęp do nich był praktycznie niemożliwy, zwłaszcza jeśli mówimy o krótkim postoju, gdy chcemy sobie na przykład zagotować wodę na kawę (a kawa i kuchenka gazowa w sakwach). Ponowne pakowanie sakw i zabezpieczanie gumkami, żeby dobrze siedziały uniemożliwiały jakiekolwiek szybkie i sprawne zwinięcie się z miejsca postoju. Dlatego już wtedy powzięłam decyzję o zainwestowaniu w kufry. W zeszłym roku na pierwszy ogień poszły stelaże Givi Monokey, w tym roku zapewne dojdą kufry.
Kolejną inwestycją w moją CBF-ę były światła stopu do kufra Maxia III E55. Kufer o pojemności 55 litrów spisał się fenomenalnie. Mogę mieć jedynie zastrzeżenia do słabych wsporników*, które nie są w stanie utrzymać otwartego kufra i potrafią opaść nam na ręce podczas pakowania. Może to wina akurat mojego egzemplarza.
EDIT: Właśnie znalazłam filmik z genialnym acz prostym rozwiązaniem:



Niemniej pamiętając o takiej wadzie, resztą jest czystą przyjemnością, a dodatkowe światło stopu estetycznie wkomponowane w obudowę kufra tylko potęguje poczucie bezpieczeństwa, a tym samym zwiększa komfort jazdy. Chociaż ostatnio przyszło mi do głowy, że skoro mój kufer może mieć zamontowane dodatkowe światła stopu, to może dałoby się dołożyć pozycyjne i kierunkowskazy. I jak widać nie ja pierwsza wpadłam na taki pomysł. Pomyślała o tym i wykonała takie cuś m.in. do mojego kufra firma AdMore Lighting, a do kupienia na www.twistedthrottle.com


Cena jest ciut wygórowana, więc jeśli ktoś ma smykałkę do takich rzeczy, mógłby pewnie sam dokupić listewki led i zamontować.

Wstyd powiedzieć, ale w zeszłym roku zrobiłam Hondą zaledwie 5000km i wcale nie czułam, żebym się "najeździła". Pod koniec sezonu wdarły się dodatkowo jakieś animozje na naszym forum "na rybkę??", a znajomy uległ poważnemu wypadkowi. Tak więc z motocyklowego punktu widzenia rok 2010 zaliczam do średnio udanych. No może z wyjątkiem udziału w kolejnej edycji Fun & Safety na torze w Lublinie pod patronatem Hondy i Pro-motora. Niestety nie miałam w tym roku czasu, by zainwestować w szkolenia z nauki jazdy tyle ile bym chciała. A zatem enduro i szosa sprowadziły się do jednej przejażdżki moim KTM-em i jednego wypadu na tor. Pro-motor robi naprawdę świetną robotę edukacyjną, a już od kiedy zwarł szyki z Hondą, ich oferta jest bardzo ciekawa.

Z ciuchów nabyłam nową kurtkę od Modeki (wersja Discovery z kamelbakiem), która jednak nadaje się na cieplejsze dni (byłaby idealna w Rumunii), ale w zimniejszej aurze już się nie bardzo spisuje. Kamelbaka jeszcze nie miałam okazji przetestować.
Zainwestowałam też w nowy lecz używany kask z Bluetoothem: biały Airoh SV55s. Prezentuje się rewelacyjnie i jest dużo wygodniejszy od Airoha Miro.

Honda Fun&Safety na Lublinerring


Zupełnie nowym nabytkiem w rodzinie był KTM 450 EXC Racing z 2003, który jednak cały sezon stał na działce, bo miał problem z odpalaniem. Jedna przejażdżka po lesie zakończyła się pchaniem maszyny do zagrody. W tym roku spróbujemy usunąć ten problem, bo wreszcie marzy mi się śmiganie po okolicznych lasach i polach.

KTM 450 EXC Racing


W grudniu, kiedy spadł pierwszy śnieg, Honda tradycyjnie zawędrowała na zimowanie do Motoristy, a konkretnie pracownik Motoristy przyjechał, zapakował Hondę do vana i zabrał. Pełen profesjonalizm.

Korzystając z tego, że motocykl jest w autoryzowanym serwisie i że postoi tam do wiosny, postanowiłam doposażyć go w kolejne elementy. Od dawna przeszkadzał mi brak nóżki centralnej, zwłaszcza przy smarowaniu łańcucha. Patent z podstawieniem młotka pod wahacz sprawdza się na twardym podłożu, ale już niekoniecznie na trawie. Owszem, mam stojak SW Motech do motocykla, ale przy ponad 200kg masy motocykla, podstawienie go i uniesienie motocykla nie jest takie proste. Zazwyczaj starałam się brać kogoś do pomocy, żeby przy podnoszeniu maszyna nie fiknęła mi na bok. Centralna nóżka ma dodatkową zaletę - niezależnie od tego gdzie jesteśmy, ona jest zawsze pod ręką :D

Kolejnym dodatkiem mającym na celu poprawę bezpieczeństwa jazdy w nocy są halogeny. Wkleję cytat z forum, na którym pochwaliłam się nowym nabytkiem:

Halogeny w mojej CBF
Po ostatnich wojażach największą bolączką mojej CBF 600N
okazało się oświetlenie, zwłaszcza nocą. Przewinęło się
szereg koncepcji,łącznie z instalacją lightbarów, które jednak
z przyczyn estetycznych nie przeszły - naked to nie choppper i
basta!
Szukałam więc innego satysfakcjonującego rozwiązania,
pamiętając, że dla mnie moja Honda to przede wszystkim turystyk.
No i udało się! Znalazłam stronę Niemca, który oferuje
dodatkowe lampy przeciwmgielne z uchwytami do konkretnych modeli.
Chciałam uniknąć wiercenia, więc wybrałam wersję mocowaną na
śrubach od crashpadów. Cena porównywalna do halogenów
uniwersalnych SW Motecha, kontakt rewelacyjny - facet na bieżąco
informował mnie, co się dzieje (że będzie lekkie opóźnienie
dostawy, w zamian za co dorzucił mi dwie żarówki gratis).


Firma się nazywa Moto-Bozzo, a tu jest bezpośredni link do moich
lamp, może komuś się przyda: MotoBozzo.com


Dobre jest to, że halogeny można podłączyć w taki sposób, aby się odpalały, bądź nie odpalały po uruchomieniu silnika. Wówczas włączenie ich następuje po dwukrotnym naciśnięciu klaksonu świetlnego (do migania długimi).

No i na razie to tyle, jeśli chodzi o inwestycje w motocykl. Nowy napęd i opony założone po powrocie z Rumunii nie wymagają na razie żadnych zmian, bo też przebieg nie jest imponujący. Może w przyszłości skuszę się na wyższą szybę turystyczną, żeby tak nie wiało podczas jazdy. CBF-a spisuje się pierwszorzędnie i naprawdę nie daje mi powodów do narzekań. To będzie już mój trzeci sezon na niej i na razie nie rozważam zmiany. A jeżeli już to na motocykl, który obecnie jest jeszcze maszyną koncepcyjną, Honda Crosstourer 1200:

Honda V4 Crosstourer Concept 2011

Brak komentarzy: