środa, 1 maja 2013

Pierwsze wrażenia

Zima w końcu ustąpiła i 13 kwietnia mogłam wreszcie odebrać moją nową maszynę z salonu. Po liftingu do wersji turystycznej wygląda tak:

Honda NC700X z kuframi










Pierwsza jazda nad Zalew Zegrzyński została gwałtownie przerwana przez nadchodzącą burzę. Tak więc pierwszego dnia udało mi się nawinąć zaledwie 75 km. Wrażenia z jazdy były bardzo przyjemne. Nie przypuszczałam, że jazda automatem może dawać aż tyle radości. Gdy przejechałam się kiedyś BMW 650 GS, znajomej, zwróciłam uwagę na dramatyczny brak mocy. W NC700X w automacie nic takiego nie miało miejsca. Maszyna bardzo ładnie przyśpiesza, szybko osiąga słuszną prędkość, a prędkości powyżej 140 km/h i tak nieszczególnie mnie interesują. W końcu nie kupowałam ścigacza, tylko oszczędnego turystyka. Jedynie w mieście słychać częstą zmianę biegów, ale jeśli oznacza to, że wchodzę w zakręt na prawidłowym biegu i mogę się skupić wyłącznie na prawidłowym pochyleniu, to mogę się z tym pogodzić.


Ogromnym plusem jest 21-litrowy schowek na kask w miejsce baku. Daje możliwość wrzucenia tam różnych drobiazgów, które zwykle trzeba było wozić w akcesoryjnym tankbagu. Co więcej, dzięki montażowi w schowku gniazda 12V, mogę bezproblemowo ładować komórkę (lub nawigację), bez obawy, że kabelek mi wypadnie na rozgrzane kolektory i się nadtopi - jak to miało miejsce kilka razy w CBF600.

gniazdo 12V w schowku


Skoro już jesteśmy przy gnieździe 12V, to specjalnie z myślą o plecaczku, kazałam dorobić drugie gniazdo - tym razem w kufrze centralnym. Za radą serwisu, wzięłam model z grubą, gumową nasadką, żeby chroniła gniazdo przed wilgocią. Kufer GIVI Maxia III e55 ma zintegrowane światła stopu i jest otwierany z pilota, uznałam więc, że skoro już ma doprowadzoną elektrykę, to równie dobrze, może ona zasilać gniazdo 12V. Po wyciągnięciu klucza ze stacyjki, zasilanie zostaje odłączone, więc nie ma ryzyka, że jakiś "pajęczak" się podepnie na postoju i rozładuje akumulator.



gniazdo 12V w kufrze GIVI Maxia III
gniazdo 12V w kufrze GIVI Maxia III


Pozycja za kierownicą jest wyjątkowo wygodna, przynajmniej dla osoby średniego wzrostu, jak ja (170cm). Spokojnie wytrzymam kilkaset kilometrów dziennie, aczkolwiek można rozważyć żelową podkładkę dla plecaczka, który piska, że siedzisko jest węższe i twardsze niż w CBF600. Biorąc pod uwagę, że przed nami podróż na Chorwację, myślę, że nie obejdzie się w tym roku bez takiej inwestycji.

Wysoka szyba doskonale chroni przed naporem powietrza, dopiero powyżej 140 km/h zaczyna być mniej komfortowo. Pamiętam, że CBF-ie już powyżej 120 km/h dostawałam solidną porcję powietrza "na klatę" i podwiewało mi pod kask. Tu nic takiego nie ma miejsca.

Jedynym mankamentem, jak mi się na początku wydawało, to zamiana pozycji przełącznika kierunkowskazów i klaksonu. Początkowo zdarzyło mi się przed zakrętem nieopatrznie zatrąbić. Człowiek się jednak szybko przestawia i teraz nie stanowi to już żadnego problemu, a wręcz taki układ wydaje mi się bardziej logiczny.

c.d. nastąpi

Brak komentarzy: